Działalność konspiracyjną rozpocząłem w 1942 roku dzięki naszemu wychowawcy, który jak się później dowiedziałem był opiekunem drużyny harcerskiej, w 165 szkole powszechnej, do której uczęszczałem. Braliśmy udział w Małym Sabotażu realizowanym przez "Zawiszaków", najmłodszą grupę Szarych Szeregów. Gdzieś od miesiąca maja 1944 r. dostaliśmy zadanie spisywania pojazdów wojskowych, jakie udawały się w kierunku wschodnim oraz tych, które z tamtego kierunku wracały. Spisywaliśmy ich znaki przynależności do poszczególnych jednostek wojskowych wymalowane na maskach; te dane przekazywane do odpowiednich komórek wywiadu pozwalały ustalać translokacje wojsk niemieckich. Dla nas najbliższym takim punktem był Nowy Zjazd.
W końcu lipca przez kilka dni mieliśmy dyżury u "Ratolda" (Janusz Zadarnowski) na ul. Bugaj, w tak zwanym "Czerwonym Domu", tam też zastała nas "Godzina W". W godzinach popołudniowych dostałem polecenie dotarcia do Ratusza, gdzie miał być nasz Szczepowy "Andrzej Babinicz" (Andrzej Zajdler) . Po nieudanej wyprawie, już o zmroku wracałem na Bugaj. Nie dodarłem do Janusza i do rana utknąłem w "Domu Profesorów", który podczas walk też był jednym z bastionów Starówki.
Rano podjęliśmy decyzję włączenia się do któregoś z oddziałów. W ten sposób wchodząc na Rynek Starego Miasta pod numerem 10 lub 14 zostaliśmy przyjęci przez dowódcę 102 kompanii chorążego "Mierosławskiego" (Zdzisław Mayzner) oraz szefa kompanii sierżanta "Lopka" (Stanisław Kwiatkowski), który skierował nas do drugiego plutonu kpr. pchor. "Zakrzewskiego" (Zdzisław Biernacki). W ten sposób zostałem łącznikiem sierżanta "Cichego" (Mieczysław Cichalewski). Pierwsza kwatera plutonu była na Piwnej, w garażach zakładu pogrzebowego Łopackiego.
W dniu 1 sierpnia nasza 102 kompania miała, posuwając się ulicą Nowy Zjazd w kierunku mostu, wspierać 103 kompanię, której zadaniem było zdobyć przyczółek Mostu Kierbedzia. Zadanie na pozór bardzo proste tyle, że w danej chwili okazało się niewykonalne i w konsekwencji wręcz zabójcze. Kompania 103 przypadkowo wykryta tuż przed godziną "W" została zmasakrowana przez okopaną nad Wisłą obsługę działek przeciwlotniczych. Z 47 żołnierzy 42 wraz z dowódcą pozostało na przedpolu. Po latach zainteresowałem się jak wyglądało współdziałanie przy tej operacji od strony Pragi. Tam oddziały dotarły jedynie do Kościoła Św. Floriana, a zdobycie przyczółka Mostu Poniatowskiego i Średnicowego zakończyło się z podobnym skutkiem tyle, że mniej tragicznie.
102 kompania zanim zdążyła się wychylić z punktu wyjściowego przy Placu Zamkowym, została przygwożdżona silnym ogniem od strony mostu, a kilkunastu chłopców, którzy mając jeden karabin i kilka granatów, a przed soba odkryty terenu jakim był Wiadukt Pancera, zostali na szczęście wycofani przez dowódcę kompanii, bo najprawdopodobniej podzieliby los kolegów ze 103.
Podobnie 101 kompania będąca po naszej lewej stronie, która miała zaatakować okopaną na Podzamczu artylerię przeciwlotniczą, została pokryta ogniem z broni maszynowej oraz działek i musiała zrezygnować z ambitnych planów, tym bardziej że, ich uzbrojenie też było raczej symboliczne.
Pierwsze dwa dni na naszym odcinku bezpośrednich starć nie było, co pozwoliło na zorganizowanie kwater, umocnienie pośpiesznie budowanych barykad, uzupełnienie stanów osobowych oddziału i uzbrojenia. 4 sierpnia zorganizowano wyprawę na Stawki, w której brałem udział razem z kolegami. Przytargaliśmy umundurowanie prawie dla całej kompanii, były tam mundury grenadierów pancernych oraz panterki. Dzisiaj zastanawiam się, jak to się stało że my 14-to 15-to letni chłopcy, często o nikłej posturze, nie mieliśmy kłopotów z dopasowaniem mundurów. Wreszcie poczuliśmy się żołnierzami. Biegnąc na Rynek Starego Miasta spotkałem swojego kuzyna Maćka Lewandowskiego, który mieszkał na Piwnej. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy u "Bończy" załatwił sobie przeniesienie z PAL-u i dołączył do naszego batalionu.
Ze wspomnień Andrzeja Rumianka,żołnierza Armii Krajowej ps. "Tygrys" zgrupowanie "Róg", bat. "Bończa", 102 kompania - dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz